czwartek, 29 czerwca 2017

Od Ariany CD Dylana

Czy ja zawsze muszę zwracać uwagę na siebie wtedy, kiedy akurat nie chcę? Spóźniona na matmę, wylana kawa...cóż za piękne pierwsze dni w tej szkole. A tak kułam, żeby się tu dostać...Akademia Smoków. Akademia Fajtłap z imieniem Ariana. Ale ja, jak to ja, zwyczajnie pogodziłam się z tym stanem rzeczy. Jak zwykle jestem bardziej zrezygnowana, niż zła. I pewnie gdyby nie ten chłopak, wylałabym na siebie wszystko i doprawiła kanapkami z tacy.
- Wytrzyj sobie dłoń i od razu idź polej to letnią wodą - zabrał mi z drugiej ręki tacę z jedzeniem.
Dzięki gościu, znając moje szczęście zaraz to bym na siebie wyrzuciła.
- Ja...dziękuję, czasem tak mam - wymamrotałam.
- Nic nie poradzisz na to, że ludzie zostawiają na środku krzesła nie myśląc o innych - rzucił, odwracając się do swojego stolika i kładąc tam trzymane rzeczy - Leć z tą ręką do wody, bo ci bąble wyskoczą.
Cudnie. Teraz jeszcze będę musiała z nim usiąść. I będzie patrzył, jak dławię się kanapką, później mnie uratuje i będę miała u niego podwójny dług.
- A tak nie wyskoczą?
- Tego nie powiedziałem, ale powinny być mniejsze - przewrócił dziwnie oczami.
W sumie ogólnie miał dziwne oczy, takie koloru Morza Tyrreńskiego...a może Oceanu Spokojnego? A może Niespokojnego? Złote obwódki wyglądały jak piaszczyste plaże nad...
- Jeśli będziesz tak dalej stać, z twoją dłonią może nie być za ciekawie.
Otrząsnęłam się z zamyślenia i bez słowa poszłam w kierunku kuchni, sycząc po drodze z bólu.
- Co Ci się stało słoneczko? - usłyszałam znajomy głos.
Tak, z kucharką to już zdążyłam się zaprzyjaźnić. Podziela moją miłość do jedzenia.
- Nic takiego, pani Fitz...
Ale starsza kobiecina przerwała mi okrzykiem zgrozy. Szybko wsadziła moją dłoń pod kran, a z szafki wyjęła bandaże. Sprawnie posmarowała mi czymś oślizgłym dłoń i zawinęła.
- Zaraz przyniosę Ci herbatę, siedź spokojnie
Zrezygnowana opadłam na krzesło.
- Tylko nie wrzątek, błagam - jęknęłam
Przez chwilę, w której zostałam sama, pomyślałam o tym chłopaku...nawet nie wiem, jak się nazywa. I tam zostało moje śniadanie! Ale ostatnie, czego teraz pragnę, to wrócić tam...po zrobieniu z siebie takiego pośmiewiska. No way.



[Dyluś?C:]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy