Nie ma to jak po skończonych lekcjach wpatrywać się w cudowny, jakże ciekawy sufit swojego pokoju, czyż nie? Szkicownik leży za daleko, gitara tak samo... No, ale nie będę bez sensu leżał na łóżku jak jakiś... Ziemniak czy coś. Może warto wyjść na zewnątrz do ludzi.
- W sumie to nie taki zły pomysł - mruknąłem do siebie.
Z ledwością zwlokłem się z łóżka i zacząłem szukać klucza od pokoju, telefonu i słuchawek. Oczywiście znaleźć coś w tym moim bałaganie graniczy z cudem. W końcu go znalazłem i wychodząc zamknąłem drzwi. I teraz pytanie brzmiało: dokąd iść? Do baru czy do parku... Obydwa miejsca fajne i jest co porobić. Życie jest złem. Włączyłem pierwszą lepszą playliste i założyłem słuchawki. Muzyka, cudowny wytwór ludzkości. Zamknąłem oczy żeby rozkoszować się solówką na gitarze kiedy na kogoś wpadłem. Zdezorientowany szybko spojrzałem na owego osobnika.
(Ktoś, coś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz