Poniedziałek. Dla jednych najgorszy dzień tygodnia. Piątek zbyt daleko a weekend już za sobą. Dla innych jest to dzień początku kolejnego produktywnego tygodnia. Poza tym lubię się uczyć. Świat jest ciekawym miejscem, a skoro na nim żyjemy to powinniśmy go poznawać. Rano obudziłem się tuż przed dźwiękiem budzika. Od zawsze byłem typem rannego ptaszka. Dzisiejszy dzień należy do tych bardziej wyjątkowych. Pierwszy dzień w akademii. Nowi ludzie, nauczyciele. Nie byłem tym wystraszony. Uwielbiam zmiany, a to jest właśnie jedna z nich. I tak nie miałem zamiaru zawierać tutaj jakiś przyjaźnij. Przyjaźń jest dla mnie czymś przelotnym. Za kilka lat drogi się rozchodzą, a ty znajdujesz kolejną osobę, którą nazywasz swoim najlepszym przyjacielem. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół do jadalni. Po drodze mijałem wiele interesujących pomieszczeń. Studnio muzyczne, siłownia, sala akrobatyczne. Cały ten budynek wyglądał bardziej, jak kilku gwiazdkowy hotel, a nie akademik. O dziwo w jadalni były pustki. Czyżbym wstawał za wcześnie, czy może zbyt późno? Po skończonym posiłku skierowałem się w stronę pokoju. Kiedy wychodziłem jadalni, minąłem się z kilkoma osobami. Czyli jednak wstaję zbyt wcześnie. Z jedną dziewczyną nawiązałem chwilowy kontakt wzrokowy, na co zareagowałem uśmiechem. Zabrałem książki. Co mnie najbardziej zdziwiło to to, że dzisiaj mam tylko trzy lekcje. W Irlandii, w domu dziecka mieliśmy ich po siedem, osiem. Francuzki zleciał szybko. Powiem szczerze, że nigdy nie miałem styczności z tym językiem, więc mam ogromne braki. Przynajmniej będę miał co robić w wolnym czasie. Chociaż obawiam się, że samemu nie dam rady nadrobić tyle materiału. Jak to mawiał mój opiekun „Do odważnych świat należy”. Kolejny był angielski. Nigdy nie miałem z nim problemu. Uczenie się go sprawia mi dużo przyjemności. Pogrążony w swoich przemyśleniach, zmierzając w stronę sali nie zwróciłem uwagi na dziewczynę, która szła w moją stronę. Zagapiony w podłogę szturchnąłem ją ramieniem, wytracając z jej rąk wszystkie książki. Dziewczyna zachwiała się na nogach. Od razu kucnąłem zbierając książki.
-Bardzo przepraszam. Jestem tutaj nowy i nie za bardzo znam się na rozkładzie sal w tej szkole- powiedziałem wstając z rękami pełnymi książek. Teraz dopiero spojrzałem na twarz nieznajomej. Ta sama twarz którą zobaczyłem wychodząc dzisiaj z jadalni. Dziwaczny zbieg okoliczności. Książki dziewczyny były dosyć ciężkie.
-Te książki są naprawdę ciężkie. Może ci pomóc?- zapytałem
Ariana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz