- Ciekawe czy długo jeszcze - westchnęłam zrezygnowana nieco.
- Już nie daleko - odparł z lekkim uśmiechem
A ja nie wiem czemu oparłam głowę o jego ramię i tak szliśmy. Po jakimś czasie w końcu zobaczyliśmy mury... Jednak to nie były mury zamku... Za murem znajdował się stary dom, w którym nikogo nie było. Spojrzałam na chłopaka.
- Może wejdziemy? - zapytałam - Ja już nie mam sił - westchnęłam
Chłopak zgodził się. Niedługo po tym znaleźliśmy się przed drzwiami. Rorrey powoli i ostrożnie otworzył drzwi. Nikogo nie było. Weszliśmy do środka. Poświeciłam latarką z telefonu. Znaleźliśmy przycisk do włączenia świateł. Działał. Dom był dość dobrze wyposażony. Rozejrzeliśmy się po mieszkaniu. Chociaż, że dom był wyposażony widać było, że długo nikt w nim nie przebywał. Znaleźliśmy w końcu sypialnie z jednym łóżkiem.
- To ja będę spał na podłodze - powiedział stanowczo.
- Weź przestań! Nie będziesz spał na podłodze - powiedziałam - po za tym sama nie zasnę - westchnęłam
- No nie wiem - mruknął.
- Spokojnie nie ugryzę - powiedziałam z lekkim uśmiechem
Położyłam się na brzegu łóżka, nie nakrywając się. Od razu zasnęłam ze zmęczenia.
Rorrey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz