wtorek, 11 lipca 2017

Od Rorrey'a CD Anastazji

Przywitałem ją uśmiechem. Od razu zauważyłem, że tryska entuzjazmem, co od razu poprawiło mi humor. Akurat kiedy Anastazja postanowiła mnie zaskoczyć, zakończyłem swoją pracę. Nie chciałem jej jednak pokazywać swojego małego "dzieła".
-Musisz być taka dociekliwa?-zaśmiałem się, składając kartkę. Skrzyżowała ręce i zaczęła udawać obrażoną.
-Widzisz od razu lepiej-powiedziałem. Anastazja pokazała mi język i uderzyła łokciem w żebra, przez co mój uścisk się zluźnił, a ja puściłem kartkę.
-Zawsze dostaję to czego chcę-powiedziała zadowolona i rozłożyła papier.
Przez dłuższy czas przyglądała się każdemu szczegółowi. Muszę przyznać, że tym razem zauważyłem jakikolwiek postęp w tym co robię. Starałem się uchwycić każdy szczegół. Pierwszy raz rysowałem coś, co miało dla mnie znaczenie. Może to i dlatego, tak dobrze mi to wyszło.
-Jestem po wrażeniem-powiedziała w końcu nie spuszczając wzroku z kartki. Uradowałem się na jej słowa. Jest pierwsza i pewnie ostatnią osobą, której jestem w stanie pokazać moje bazgroły. Mona powiedzieć, że jej opinia była dla mnie ważniejsza, niż opinia jakiegoś krytyka sztuki.
-Co miałeś na myśli?-odezwała się znowu. Spojrzałem na nią pytająco-No wiesz. Rysując to. Co miałeś na myśli?-zapytała ponownie
-Każdy z nas prędzej, czy później odejdzie z tego świata. Zostaniemy pochowani, a nasze ciała będą pozostawione w procesie naturalnego rozkładu lub zostaniemy spaleni, a nasze prochy będą gdzieś rozsypane na tej planecie. Pamięć po nas będzie słabnąć, aż staniemy się zapomniani, a życie będzie tętnić, tuż nad naszymi martwymi ciałami. Nie wiem nawet czy to co mówię ma sens-powiedziałem spuszczając głowę.

Anastazja?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy