Gdyby spojrzenie mogło zabić Alex już leżałby martwy. Niestety, ale takich supermocy nie miałam. Zostawało mi dogonić go i... No właśnie. I co? Zabić własnoręcznie? W sumie sama mu na to pozwoliłam. Nie sądziłam tylko, że będzie to wyglądać... tak. AŻ tak.Warknęłam poirytowana i przyspieszyłam widząc swoją szansę. Całkiem ładny żywopłot. Miło byłoby komuś podstawić nogę i go tam przypadkiem wrzucić. Nie będę go bić, a i tak i tak nie ujdzie mu na sucho. Plan zaiste doskonały. Dogoniłam go tuż przed ścianą i lekko popchnęłam. Zgodnie z moim planem poleciał prosto w liście, co więcej - przetoczył się jeszcze dalej i wylądował kawałek za żywopłotem z głośnym "ał". Teraz to ja się śmiałam.
-Ojej, czyżby ktoś tu stracił poczucie równowagi?-z drugiej strony dobiegło mnie prychnięcie.
-Lepiej chodź to zobacz, a nie się nabijasz-przewróciłam oczami i ostrożnie spojrzałam przez gałęzie, w razie gdyby chciał wziąć odwet. Nie myliłam się. Natychmiast pociągnął mnie za rękę i śmiejąc się głośno wrzucił mnie do stawu. Aż dziwne, że sam do niego nie wpadł. Nie miałam jednak zbytnio czasu na rozmyślanie, bo mimo, że wody było mało była wyjątkowo zimna jak na lato. W dodatku biała bluzka niebezpiecznie przykleiła mi się do ciała. Alex siedział sobie na brzegu i naśmiewał się w najlepsze.
-Jak ja ci zaraz pokażę...-wciągnęłam go do wody, co nie było jednak najlepszym pomysłem, bo straciłam równowagę i znowu wylądowałam w pozycji siedzącej, a co gorsza chłopak wylądował na mnie. Poruszył sugestywnie brwiami, na co coraz bardziej zła zwaliłam go z siebie.
-Prześmieszne-zanim zdążył mi odpowiedzieć, popchnęłam go i usiadłam na nim tak, żeby nie mógł wstać.
-A teraz ładnie mnie przeprosisz, albo będziesz tak leżał i marzł. Czekam.
-Wiesz, jestem taki gorący, że prędzej ta woda wyparuje zanim...-nie dokończył, bo wepchnęłam mu głowę pod wodę z niemałą satysfakcją.
-Powiedziałam chyba, że czekam...
*Alex?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz