- Dziękuję - odparła i złapała za książkę, jednak ja jej nie puściłem. Patrzyłem się na nią, a ona wpatrywała się w podręcznik. Słyszałem swój własny, płytki oddech. Wzrok dziewczyny przeniósł się na moją dłoń, a później płynął w górę, aby zatrzymać się na moich oczach. Staliśmy tak na tym dosyć ciemnym w tamtym momencie korytarzu i się na siebie wręcz gapiliśmy. W pewnej sekundzie opanowało mnie coś na kształt przerażenia. Dlaczego ja to zrobiłem? Dlaczego ją zatrzymałem, dlaczego ja się narażam na jeszcze większe uzależnienie od tych oczu. Miałem tylko jej pomóc, a co robiłem? Praktycznie cały czas, kiedy spuszczała ze mnie wzrok, ja na nią zerkałem. Taka nasza wzajemna gra, aby to drugie tego nie zauważyło. Właściwie to ona jest bardzo inteligentną dziewczyną, wszystko chłonęła i nie zmęczyło mnie tłumaczenie jej matematyki, dla ta biblioteka. Nie przepadam za tym miejscem. Te wszystkie portrety, które tam wiszą między regałami to okropieństwo. W pewnych momentach wyglądają jak wisielcy. Może warto... To będzie jednak już jakaś relacja. Propozycja, która może być czymś podszyta. Miles... Czasem za dużo myślisz... Ale czasem za mało, więcej lepiej pomyśleć za dużo! Mój wzrok z jej pięknych brązowych oczu przeniosły się na włosy, później wrócił na delikatnie pucołowate policzki, wydatne, delikatne usta. Piękna w swojej dosyć dziecinnej urodzie... która właściwie mi nie przeszkadzała. Miałem trochę dziewczyn. Różnych dziewczyn... Szybko się nauczyłem, że nie do końca doskonała uroda naturalna, jest lepsza od najlepiej tapety. Pod makijażem może kryć się prawdziwy potwór... Czy ja właśnie analizuję jej wygląd. Od kiedy ja jestem taki płytki? Chociaż z drugiej strony zauważyłem, że jest inteligentna, trochę uparta i zadziorna, trochę taka jak ja. Jednak musi się wiele nauczyć, ponieważ w przeciwieństwie do mnie, w jej oczach można było wiele zobaczyć. Zresztą ta obojętność, albo raczej zwykłe odcięcie od świata w moich oczach budowałem wiele długi i ciężkich lat. Czasem kiedy zapatrzyłem się w nie w lustrze, to sam wierzyłem, że nie mam uczuć, jakbym był pusty w środku...
- Może... następnym razem pouczymy się gdzieś indziej? - zapytałem unosząc brew. Delikatnie przekręciła głowę patrząc na mnie. Analizujesz, wiem.
- A gdzie?
- To zależy gdzie chcesz w ogrodzie przykładowo, albo u ciebie czy u mnie - dobra Dylan o tych pokojach mogłeś sobie odpuścić. - Ale jak wolisz bibliotekę, to mi jest to w sumie obojętne.
- Tak?
- Nie do końca, ale wolę aby to kobiecie było wygodniej.
- Dżentelmen - odparła mierząc mnie wzrokiem.
- Nie sądzę, raczej myślący mężczyzna. Masz jutro czas?
- Zależy na co - po chwili spuściła głowę.
- Nie śmiałbym zaproponować niczego poza nauką matematyki, na razie - w jednej sekundzie podniosła głowę, a ja puściłem książkę. Jutro mam pięć lekcji, więc jakbyś chciała, żebym ci coś potłumaczył, to szukaj mnie pod czwórką na drugim piętrze. Dobrze?
Ariana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz