Gdy skończyłem już całkiem z motocyklem była 15... Jeszcze zdążę na wyścig... Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem telefon. Zadzwoniłem...
- Siema - powiedziałem - To dzisiaj ten wyścig ?... Super... Tak będę oczywiście... Tak tak właśnie skończyłem... Dobra widzimy się na wyścigu.. Cześć... -Rozłączyłem się i schowałem telefon.
Wróciłem do swojego pokoju przebrałem się w czyste ciuchy i pojechałem... Dość szybko znalazłem się w mieście... Znalazłem teren na którym miał się rozpocząć wyścig. Obejrzałem go, dokładnie analizowałem wszystko. Pojechałem na star i stałem. Jeszcze tylko zakłady... Większość miała lepsze maszyny ode mnie, ale ani trochę mnie to nie zraziło. Wiedziałem, że wygram... Bo przegrać nie mogę. W końcu rozpoczął się wyścig jechałem dość szybko, ogarniając jak jechać by wszystkich wyprzedzić. Wyścig to analiza.. trzeba wiedzieć wszystko... pojęcie matematyki i fizyki ma tutaj duże znaczenie. Dobra wyprzedziłem dużo osósb. Został jeden... Z dużo lepszym motocyklem od mojego. Szybko rozkminiłem jak wygrać. Zrobiłem parę ruchów, aby go zmylić i nagle stało się wyprzedziłem go. Wygrałem... Dostałem w nagrodę 100 tysięcy... To teraz trzeba to uczcić i iść na imprezę.... Grubo po 23 wróciłem do domu.. Od razu zasnąłem.Następnego dnia obudziłem się kacu, ciężko było... Głowa mnie bolała. Ustatkiem sił wstałem wziąłem zimny prysznic ubrałem się i poszedłem na śniadanie.
Blue?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz