Zatkało mnie. Kompletnie nie wiedziałam jak zareagować. Rzadko kiedy, ktoś rzuca w tych czasach takie tanie teksty. A jednak powinnam być przyzwyczajona do takiego zachowania. W domu, który opuściłam, miałam do czynienia z większym idiota. Jednak nie ocenia się książki po okładce, nieprawdaż?
- Octavia. – rzuciłam od niechcenia, ześlizgując się z parapetu. – Panie od ładnej twarzy, zawsze rzucasz takie marne teksty? – zapytałam, patrząc na nadgarstek, gdzie znajdował się zegarek.
- Dość często się zdarza. – zaśmiał się, opierając o parapet. – Czemu nie na lekcjach?
- Tak jakby się zgubiłam i jakoś nie śpieszno mi na lekcję. Nie opłaca się. – zauważyłam, zarzucając torbę na ramię. – A ty czemu opuszczasz zajęcia?
- Kartkę na przerwie zostawiłem, to po nią przyszedłem. A tu taką dziewczynę zastałem. – uśmiechnął się zawadiacko, bacznie mnie obserwując.
- Rozumiem, ale muszę spadać. – odparłam, idąc przed siebie. Jakoś nie uśmiechało mi się rozmawiać z innymi. Samotność jest o wiele lepsza, niż towarzystwo innych ludzi. Chociaż moich prawdziwych przyjaciół zostawiłam za sobą, w Londynie. Jednak kontakt się utrzymuje, więc jest dobrze.
Kolejna lekcja opuszczona, na korzyść błogiej ciszy na łonie natury. Słońce niemiłosiernie prażyło, a na niebie ani jednej chmurki. Idealna pogoda na leżenie na trawie. Drugi papieros, powoli spalał się w mojej dłoni. Ręką zasłaniałam słońce, by nie drażniło oczu. Muzyka dudniła w słuchawkach, zakłócając odgłosy świata zewnętrznego.
- Co do chol.ery? – mruknęłam siadając na trawie. Spojrzałam za siebie, zabijając wzrokiem osobnika, który zasłonił mi słońce.
- Nie żadna chol.era, tylko ja. – zaśmiał się pogodnie Alex. – Drugie spotkanie w ciągu trzech godzin. Przeznaczenie?
- Nie sądzę? – zapytałam, śmiejąc się pod nosem.
< Alex? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz