-Kate wystarczy-odchyliłam się lekko na krześle, uważnie lustrując go spojrzeniem. On odwdzięczył mi się tym samym.
-Alex-puścił mi oczko, na co uśmiechnęłam się lekko. Bezpośredniość przede wszystkim.
-Niezmiernie mi miło pana poznać-udałam, że się kłaniam, kiedy tylko nauczyciel odwrócił wzrok.
-Po co te maniery, obejdzie się bez-teraz to on przewrócił oczami.
-Grzeczne dziewczynki muszą dbać o maniery-teraz to ja puściłam mu oczko, na co się zaśmiał.
-Coś mi mówi, że ty grzeczna nie jesteś...
-Grunt to pozory. Nie muszę być grzeczna, wystarczy, że przed odpowiednimi osobami będę na taką wyglądać-prychnął, ale nie przestawał się uśmiechać.
-Odpowiednimi, czyli?
-Na przykład przed nauczycielami... rodzicami... Ewentualnie osobami, które nie powinny wiedzieć za dużo.
-Interesująca taktyka...-w sumie większość lekcji zeszła nam na takim o gadaniu. Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, nie pytając prawie o nic z niecnym planem rozeznania się w układzie szkoły poszłam krok w krok za Alexem.
-Śledzisz mnie?-zapytał pół korytarza dalej zatrzymując się tak nagle, że aż na niego wpadłam. Ładnie pachniał.
-Może tak, a może nie.
-Mam ci robić za przewodnika? Tak za darmo?
-Plus minus tak.
-Co proszę?
-Po prostu będę za tobą chodzić i tyle. Chociaż znając życie i tak i tak mnie zgubisz na którymś z pierwszych zakrętów, ja się zgubię na korytarzu, zostanę zgnieciona przez tłum, ktoś mnie wypchnie przez okno, spadnę na dół, zostanę krwawym naleśnikiem na trawie, przyjedzie karetka, pozbiera moje resztki, trafię do szpitala i koniec końców umrę, a że nie będzie za bardzo co zbierać to nawet mnie nie pochowają i pewnie spalą i zamkną w słoiku. A Luke postawi go aobie na szafce, żeby pamiętać, jaką to ja byłam świetną siostrą. No co? Nie patrz tak na mnie... Gadam od rzeczy? To przez stres, rozumiesz... Przestań, robię się czerwona-natychmiast przyłożyłam ręce do policzków. Jego uniesiona brew i wzrok mówiły wszystko.
-Cóż za pesymistyczne podejście do sprawy. Nie łatwiej byłoby ci po prostu zapytać?-na fakt, na to nie wpadłam.
-Um... Nie byłoby wtedy elementu zaskoczenia-wymyśliłam na poczekaniu. Teraz obie jego brwi powędrowały do góry.
-Elementu zaskoczenia? Podejrzane to, nie sądzisz?-zrobił krok w moją stronę.
-Eee... No może trochę... Alee to nie zmienia faktu, że mam zamiar za tobą chodzić przez... jakiś czas-prawdopodobnie się pogrążałam, ale cóż. Takie życie. Nie mam zamiaru się więcej zgubić i dać wystraszyć.
-A co byś zrobiła, gdybym nie poszedł na lekcje, tylko na przykład wyszedł do klubu, hmm?-tu mnie ma. Nie podoba mi się ta nowa iskierka, która pojawiła się w jego oczach.
-Swoją drogą masz ładne oczy-kiedy uświadomiłam sobie, że powiedziałam to na głos natychmiast zakryłam usta dłońmi. Świetnie, grunt to się pogrążyć jeszcze bardziej. Zaczął się śmiać. W sumie nie wiem, czy bardziej ze mnie, z mojej miny czy z absurdu sytuacji. Wszystko jedno. Pierwszy dzień w szkole. Zdążyłam się zgubić i zrobić z siebie kompletną idiotkę. Niezły początek. Ciekawe, co wyniknie z tego dalej...
*Alex? *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz