sobota, 15 lipca 2017

Od Rorrey'a CD Anastazji

Dziewczyna wzięła poduszkę w ręce i po prostu, lekko mówiąc zdzieliła mnie ją. Muszę przyznać, że było to miłe doświadczenie znów poczuć się dzieckiem. Szczerze mówiąc to nawet będąc dzieckiem, nie uczestniczyłem w tego typu zabawach. Jako mały chłopiec uczęszczałem do wielu kółek zainteresowań, by nie myśleć jak bardzo życie mnie rozczarowuje.
Anastazja bardzo dobrze się bawiła. Muszę przyznać, że ja również. Głos podpowiadał mi w głowie, by się odegrać. Zbliżałem się do dziewczyny, a ta chwyciła poduszkę, licząc na to, że się obroni. Skoczyłem na dziewczynę tak, że ta całym ciałem padła na łóżko.
-I co teraz?-powiedziałem i zacząłem łaskotać dziewczynę. Ta od razu wybuchła śmiechem.
-Przestań!-krzyczała nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
-Zaczęłaś wojnę, a ja ją skończę-nagle do pokoju wparował brat Anastazji.
-Co tu się dzieję?-zapytał zdenerwowany. W sekundzie podnieśliśmy się do pozycji siedzącej.
-Ana, wszystko w porządku?- nie spuszczał ze mnie wzroku.
-Dlaczego musisz być tak uciążliwy?-westchnęła
-A dlaczego ty musisz być taka lekkomyślna?
-My tyl-próbowałem się jakoś włączyć w rozmowę
-Nie jesteś moim ojcem, mogę robić co mi się podoba!
-Przep-próbowałem dalej
-Spójrz na niego. On cię próbuje wykorzystać!-krzyknął
-Ja też tutaj jestem-udało mi się w końcu-Ja i... Ana- więc to tak brzmiało zdrobnienie jej imienia. Wiedziałem, że musi mieć jakieś skrócone imię-jesteśmy tylko przyjaciółmi. Pomagała mi we francuskim-spojrzałem na dziewczynę. Ta przytaknęła.
-Ale w zamian nie ucz jej biologii-powiedział już spokojnie. Po tych słowach po prostu wyszedł, trzaskając drzwiami. Obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Z zewnątrz mogło to faktycznie dość dwuznacznie słychać-powiedziałem w końcu.

Anastazja?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy