Brzmiał dość wiarygodnie, ale nie chciało mi się w to wierzyć. Po wszystkim wróciłam do pokoju i od razu położyłam się spać. Nie chciało mi się myśleć.
***
Obudziłam się sama. Sądziłam, że jest ranek, więc leniwie sięgnęłam po telefon. Spojrzałam na godzinę.
- Co?! Jedenasta?! - od razu się podniosłam i wstałam z łóżka, jakby ktoś wylał na mnie zimny kubeł wody. Stwierdziłam, że nie będzie nawet sensu iść na lekcję. Rodzice na pewno nie będą za bardzo zadowoleni, że ich córka opuszcza lekcje. Znów spojrzałam na telefon. Było już wiadomo czemu nie wstałam dziś rano. Zapomniałam nastawić budzik.
Przez wczorajszą sytuację całkiem wypadło mi to z głowy, a ostatnio go wyłączyłam, ponieważ nie szłam na lekcje. No nic...stało się. Wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć. Jak co dzień zrobiłam makijaż. Z tego, iż dziś jest znów gorąco to nałożyłam na siebie spodenki i biały top.
Przez chwilę zastanawiałam się skąd ja w ogóle mam takie ciuchy. Ale musiałam założyć coś jasnego, ponieważ w ciemnym byłoby mi za gorąco. Złapałam za smycz i zawołałam Sharon, która od razu przybiegła. Ja tak samo jak ona wyszłyśmy bez śniadania. Ja jak to ja nie byłam głodna, a suczka dostanie jedzenie po spacerze. Usiadłam na tą samą ławkę, na której siedziałam wczoraj.
- Podaj łapę. - wydałam komendę dla Sharon. Umiała ona kilka sztuczek. Od razu bez zastanowienia to zrobiła. Uśmiechnęłam się tylko. Wstałam z ławki i skierowałam się do wyjazdu z akademii. Nagle na posesję wjechał mój kuzyn James. Zaparkowałam i podszedł do mnie.
- Dzień dobry. - pocałował mnie w policzek
- Hej. - westchnęłam
- A co to za skwaszona mina? - uśmiechnął się
- A nie ważnie. - uśmiechnęłam się sztucznie
- Gadaj. - chciał pogłaskać Sharon, ale ta jak zwykle się nie dała
- Wczoraj chyba za ostro potraktowałam takiego, jednego chłopaka. - wywróciłam oczami
- Co chciał się z tobą umówić? Który to?! Muszę z nim pogadać! - zrobił poważną minę
- Co? Nie! A nawet gdyby to i tak byś z nim nie gadał, ale wątpię, abym się mu podobała i niech tak zostanie! - założyłam ręce na wysokość biustu
- No dobrze, ale jak coś to wiesz do kogo masz się zgłosić, gdyby jednak to się zmieniło. A teraz muszę już jechać. - przytulił mnie delikatnie i wsiadł do samochodu
- Nie zmieni, spokojnie. Pa. - pomachałam
A może faktycznie powinnam go przeprosić? Raczej za ostro go potraktowałam. Skierowałam się do akademii. Zza rogu zobaczyłam Anastazje. Jak mi wiadomo to jest jego siostrą, więc penie wie gdzie znajduje się jego pokój.
- Hej. Mam do ciebie prośbę. - podeszłam do niej i ją przytuliłam
- Cześć. No mów. - odwzajemniała uścisk
- Mogłabyś mi powiedzieć, gdzie Brooklyn ma pokój? - podniosłam jedną brew
- Jasne. Pierwsze piętro, numer 5. - posłała mi uśmiech
- Dzięki. To ja już zmykam. Pa
- Okej. Do zobaczenia. - pomachała mi
Poszłam na pierwsze piętro i od razu znalazłam numer pięć. Na początku myślałam czy pukać lub nie. Ale już zapukałam i było za późno. Stałam i czekałam, aż chłopak mi otworzy, nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłam go.
- Co? - popatrzył na mnie
- Chciałabym cię przeprosić za wczoraj. - uśmiechnęłam się delikatnie
- No spoko. - przymrużył oczy
Chciałam coś powiedzieć, jednak moja kochana suczka, której nie utrzymałam wparowała jak torpeda do pokoju Brooklyna i wskoczyła na łóżko obwąchując je.
- Sharon! Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam na nią
Jak zauważyłam chłopak był rozbawiony całą sytuację.
Brooklyn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz