Dziewczyna padła na mnie bezwładnie. Przytrzymałem ją, by ta nie upadła. Kilka spojrzeń zdążyło skierować się w naszą stronę.
-Anastazja? Obudź się, Anastazja-mówiłem. Była jednak pogrążona w głębokim śnie. Nie zastanawiałem się nawet przez chwilę, czy ją zostawić, czy zabrać do pokoju. Wziąłem dziewczynę na ręce umieszczając jedną rękę pod kolanami, a drugą pod plecami. Na szczęście nie zwróciliśmy uwagi żadnego z nauczycieli. Jedynie kto się nami zainteresował to jeden z braci Anastazji. Ten sam, którego widzieliśmy dzisiaj nad ranem.
-Co się stało?-usłyszałem zdenerwowanie w jego głosie
-Wydaje mi się, że zasłabła z przemęczenia. Jeżeli pozwolisz to odprowadzę ją do pokoju- powiedziałem. Widać było, że troszczy się o siostrę. Zmierzył mnie wzrokiem.
-Ale jeżeli coś jej zrobisz to...-nie dałem mu dokończyć
-Tak, wiem rozumiem. Możesz mi zaufać. Mógłbyś mi jeszcze zdradzić, pod którym numerem mieszka?-zapytałem
-Pierwsze piętro, pokój pierwszy-mruknął. Podziękowałem chłopakowi skinieniem głowy i wyminąłem go.
*
Położyłem Anastazję na łóżku i przykryłem kołdrą leżącą obok. Dziewczyna przewróciła się na bok wzdychają. Zacząłem kierować się po cichu w stronę wyjścia, gdy ta się przebudziła.
-Zaczekaj-powiedziała cicho, ledwie co otwierając oczy.
Anastazja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz